czwartek, 24 marca 2016

"Daj mi więcej" Pauliny Klepacz - totalnie nie moje klimaty.

Dzisiaj opinia będzie dość krótka i rzeczowa, bo nawet niespecjalnie chce mi się nad omawianą książką rozwodzić. Literacki debiut Pauliny Klepacz w założeniu miał być pewnie szokujący i bulwersujący, miał wywołać wielki zamęt na rynku wydawniczym, wśród krytyków i w umysłach czytelników - a dla mnie osobiście okazał się po prostu...niesmaczny (choć do osób szczególnie konserwatywnych i pruderyjnych nie należę), szmirowaty i cienki jak chińska zupka marki Vifon.

"Daj mi więcej" to opowieść o dwójce młodych ludzi pochodzących z małego Miasteczka, którzy na czas studiów przenoszą się do wielkiego Miasta - a tam spotykają całe mnóstwo sobie podobnych osobników. Podobnych, to znaczy jakich?  Intensywnie imprezujących w modnych klubach, popijających szampana już we wczesnych godzinach porannych, uprawiających seks z kim popadnie i gdzie popadnie oraz nie stroniących od najróżniejszych używek,  przy których papierosy i alkohol okazują się tak nieszkodliwe i łagodne jak kaszka z mleczkiem. Dodatkowo mających też niesamowite parcie na sukces i sławę, o którą nie zawahają się zawalczyć nawet przetaczając się przez kolejne, przypadkowe łóżka.

Ona go bardzo kocha i wiąże z nim niesłychanie poważne plany na przyszłość. On ni stąd ni zowąd, zupełnie nagle okazuje się być gejem tudzież biseksualistą - i tak naprawdę nie wiadomo, czy wynika to z jego faktycznych predyspozycji, czy z chęci awansu i zrobienia kariery w branży telewizyjnej, do której drzwi otworzyć może mu jedynie sporo starszy kochanek. 

Ona niby się na to nie zgadza, niby zrywa - a jednak wciąż  mieszka z nim we wspólnie wynajmowanym mieszkaniu, gdzie od czasu do czasu nadal korzystają z okazji, by się ze sobą przespać. Oprócz tego sypia także ze swoją szefową, koleżanką z pracy oraz innym niby-gejem - i generalnie sporo eksperymentuje w tej materii, podobnie jak wszyscy pozostali bohaterowie książki. Tak naprawdę nie wiadomo do końca, kto na kartach tej powieści jest hetero-, kto homo-, a kto biseksualny, bo granice pomiędzy tymi pojęciami są tak płynne i rozmyte, że nie da się tego jednoznacznie stwierdzić.

Jak dla mnie, to groteska i zupełnie odrealniony obraz życia współczesnych 20-30latków. Z pewnością opisane tu zjawiska dotyczą jakiejś wąskiej grupy tego segmentu naszego społeczeństwa; mam jednak nadzieję, że osoby takie jak bohaterowie nie stanowią jego reprezentatywnej próby - bo w tym wypadku nie pozostawałoby chyba naprawdę nic innego, jak tylko emigracja ;)

Generalnie fabuła książki jest tak daleka od wartości, którymi sama się w życiu kieruję i wyznaję - że w trakcie lektury aż rozbolały mnie zęby od ciągłego zgrzytania, a każdy rozdział dłużył mi się równie dotkliwie i bezlitośnie. Wydaje mi się, że można było zwrócić uwagę na pewne opisane w książce zjawiska - takie jak seksualność czy życiowa pustka młodych ludzi - w sposób ciekawszy i mniej drażniący.


"Daj mi więcej"
Paulina Klepacz
Wydawnictwo MUZA S.A.
stron: 352

 moja ocena: NIE CHCĘ, NIE DBAM

4 komentarze:

  1. Nie znam. Ale po opisie: też nie mój klimat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz czego żałować, moim skromnym zdaniem ;)

      Usuń
    2. Skoro nie polecasz to ominę ją w księgarni lub bibliotece ;)

      Usuń
  2. Przeginanie w żadną stronę nie jest dobre.

    OdpowiedzUsuń